Z nadzieją czekam na kolejną edycję Sensual Championship

Moje oczekiwania wobec Sensual Championship były bardzo wysokie. Po zapowiedziach, obejrzanych zdjęciach i filmach promocyjnych spodziewałam się spektakularnego święta pole dance. Miało być międzynarodowo, przepięknie i zjawiskowo. Jak wyszło?

Wyszło tak, że nie uda mi się tego wszystkiego zwięźle opisać w jednym krótkim wpisie, dlatego powstaną dwa długie- jeden z punktu widzenia oglądającego, który właśnie czytasz, a drugi będzie bardziej od podszewki – moje spostrzeżenia i wnioski wyciągnięte z masy rozmów, które przeprowadziłam w kuluarach.

Klimatyczne miejsce

Stara Przepompownia – Scena

Dostałam od organizatorów wejściówkę VIP i pozwolenie na kręcenie się po całym obiekcie – w tym po zapleczu zawodników. Skorzystałam z tego przywileju z przyjemnością. Zwiedziłam całą przestrzeń dokładnie i przyznaję, że Stara Przepompownia jako klub jest po prostu zajebista. Masz ochotę podejść do baru w kształcie gitary elektrycznej, zamówić whisky old fashioned i w akompaniamencie stukania kostek lodu o szklankę z uznaniem podziwiać wspaniałe wnętrze. Z resztą sami zobaczcie na stronie obiektu jak to wszystko pięknie wygląda ( link ) . Mam sentyment do wszelkich budowli z czerwonej cegły, a drewniany wysoki sufit i połączenie ciemnego drewna z metalem w wystroju podpowiada, że stworzyli go ludzie z pasją. Szczególnie ujęły mnie detale, np. nogi stolików w kształcie instrumentów, ale po wejściu do klubu od razu uwagę przyciągają ogromne witraże. Jako tło dla sceny daje niepowtarzalny klimat. Dla mnie już sama obecność w klubie była ekscytująca, więc możliwość obejrzenia w takim otoczeniu moich ulubionych form pole dance czyli pole artu i exotic wydawała się spełnieniem marzeń.

Już na wstępie pojawiła mała niedogodność – Sensual Championship rozpoczęło z się z około 30 minutowym opóźnieniem. Jednak jako widz właściwie nie miałam nic przeciwko – był czas na przekąski (bogato zastawiony stół z różnymi wędlinami oraz przystawkami) i drinki (prześladujący mnie Jim Beam), którymi częstowani byli widzowie na antresoli. Dajcie mi jedzenie i alkohol, a oddam serce, także na tym etapie ekscytacja nadal na najwyższym poziomie.

Nie szukajcie teatru tam, gdzie go nie ma

Żałuję, że nie wzięłam ze sobą żadnego towarzystwa, bo nie chciałam siedzieć w miejscu i pilnować sobie stolika bądź krzesła, co okazało się taktycznym błędem. Gdy zawody miały się już lada moment rozpocząć, kierowana sugestią, że miejsca VIP są jakoś lepsze od tych na parterze nie mogłam znaleźć na antresoli miejsca, z którego byłoby dobrze widać scenę. Spóźniłam się niestety i serdecznie pozdrawiam ekipę, która przygarnęła mnie do swojego stolika, gdzie miałam szansę obejrzeć kilka występów przy barierce antresoli, bo to zdaje się jedyne miejsce, gdzie faktycznie widać całą scenę (czytaj obie rury na raz). Jak się później dowiedziałam, o wiele lepiej scenę widać było z krzeseł barowych na parterze. Nie jest to wina organizatorów, że Stara Przepompownia nie jest teatrem, ale jeśli macie ochotę oglądać komfortowo całe wydarzenie, polecam obmyślić wcześniej strategię zajmowania miejsca.

Pojawił się duży problem

Błagałam w duchu, żeby zawodnicy jak najszybciej weszli na scenę. Nie potrafię zrozumieć co się stało z konferansjerką. Przepiękna para, pięknie ubrana, na przepięknej scenie z witrażem w tle i… O matko bosko, zabierzcie mikrofon temu panu! Michał Fraszczak musiał mieć naprawdę jeden z najgorszych dni formy, bo w ogóle nie zachowywał się jak profesjonalista. Olga Jonkisz błyszczała na jego tle, bo… wyraźnie mówiła. Tak, prowadzenie zawodów było tak złe, że doceniam dobrą dykcję prezenterki. Organizatorzy powinni byli zareagować na ten kryzys. Michał Fraszczak mówił niewyraźnie, bez ładu, czasem komentował pod nosem lub mamrotał, gubił się w kartkach z notatkami, a jego postawa wcale nie wskazywała na duże doświadczenie sceniczne – garbił się, pochylał głowę i kręcił się bez powodu po scenie. Nie rozumiem dlaczego nie podziękowano mu i nie przekazano całego prowadzenia wydarzenia Oldze Jonkisz? Widzowie przynajmniej mieliby szansę usłyszeć kto wchodzi na scenę, a zawodnicy nie musieliby się martwić, że zostaną rozdeptani przez miotającego się spikera, który nie zauważył, że tancerka jest już na scenie, bo i taka sytuacja miała miejsce. Drugą męczącą mnie kwestią prowadzenia uroczystości był scenariusz. Czy rzeczywiście niewyraźne wspomnienie Mallakhamb’y jako historycznego źródła pole dance to szczyt polotu osoby piszącej tekst? Czy ktokolwiek pokusił się o sprawdzenie tej informacji? Z mojej wiedzy wynika, że Mallakhamb’a to zaledwie inspiracja, a nie czyste źródło pole dance, ale o tym na pewno jeszcze napiszę. Ze sceny nie padło żadne interesujące zdanie, ani jedna ciekawa anegdota i… ani jeden sponsor? Ja nie słyszałam. Ale ponieważ niewiele rozumiałam z tego co mówił prowadzący, może się mylę.

Światła niczym z czołówki Enter the Void 

Problemy nie kończyły się gdy zawodnicy wchodzili na scenę. Niektóre pokazy były fantastyczne i oglądało się je z zapartym tchem jednak przed kilkoma powinno pojawić się ostrzeżenie dla osób z epilepsją lub na ostrym kacu. Migające z dużą częstotliwością kolorowe światło ciężko przyswoić po kilku godzinach oglądania występów i moje oczy mówiły po prostu nie. Uczestnicy sami dobierali światło, więc nie wiem czy to problem techniczny, czy wynikał z braku doświadczenia występujących. Sam pomysł brzmi obiecująco, bo wyobrażam sobie, że odpowiednie oświetlenie może zmienić całkowicie odbiór pokazu. Ja jednak jestem z tych, co lubią widzieć co się dzieje na scenie, więc może zabrakło czasu na profesjonalne konsultacje? Moim zdaniem jest to problem, który łatwo naprawić, i nie wpłynął znacząco na moją ocenę zawodów. Ot, taki irytujący szczegół.

Stara Przepompownia – Widok z antresoli – Sensual Championship

O konferansjerach raz jeszcze

Pomimo tego, że wielu zawodników wzięło do serca wytyczne pole artu, starało się opowiadać historie i przekazywać emocje, po kilku godzinach nawet najwytrwalsi widzowie po prostu się męczą. Konkurs się dłużył, a organizatorzy nie zadbali o to, żeby utrzymać uwagę i skupienie widza nawet w przerwach między występami. Szkoda. Po pięknym występie przez kilka minut słychać było tylko gwar klubu i muzyczne hity. W tych momentach zabrakło mi konferansjerów, bo to ich rola – zabawiać publiczność w trakcie czyszczenia rurek i zmiany zawodników na scenie. Moim zdaniem wielu widzów to partnerzy, albo znajomi zawodników – oni nie przyszli napić się drinka, tylko oglądać zawody, nie potrzebują przerw na pogaduchy ze znajomymi.

Times goes by… not so slowly (przeczytaj razem z Madonną)

Na to wszystko nałożyło się jeszcze opóźnienie. Zawody zakończyły się z ponad dwugodzinnym opóźnieniem, a następstwem tego było pojawienie się na zawodach osób mało zainteresowanych pole dance. W Klubie Stara Przepompownia od 22:00 zaplanowane było afterparty, więc od tej godziny zaczęły pojawiać się osoby spragnione nie tylko alkoholu, tańca i zabawy. Nie wiem, czy publiczność Ostrowa nie jest jeszcze gotowa na przyjęcie z szacunkiem alternatywnej formy tańca, czy akurat do tego dnia do klubu trafił jakiś niefortunny wybór głośnych jednostek. Całe rozdanie nagród było zakłócane przez niewybredne komentarze, a kilku śmielszych mężczyzn pokrzykiwało obraźliwie. Tak też słyszałam “pokaż cycki” gdy jedna z laureatek odbierała nagrodę. Mam nadzieję, że w przypływie emocji zawodniczka nie słyszała tego i nie zrujnowało to jej momentu chwały. Ogromny niesmak pozostawia fakt, że nie padło ze sceny żadne upomnienie. Wesołych panów, którzy przy odbieraniu nagrody przez Andy Candy krzyczeli gromko “Andrzej, no weź” powinno się wyprowadzić z klubu. Warto jednak pamiętać, że tego problemu by nie było, gdyby na zawody nie były wpuszczone osoby postronne, a cała sytuacja jest zapewne pokłosiem ogromnego opóźnienia. Nie zmniejsza to jednak oburzenia, jakie ta sytuacja wywołała.

Na koniec odrobina lukru

Uważam, że te wszystkie niedogodności są bardzo łatwe do naprawienia. Wszystkie przytoczone przeze mnie sytuacje można było załagodzić. Myślę więc, że następnym razem organizatorzy, bogatsi o doświadczenia tej edycji, staną na wysokości zadania. Wszystko, o czym napisałam dotyczy otoczki zawodów, a to co najważniejsze, czyli sam pole dance był zachwycający! Chociaż czasem brakowało artu w arcie to na triczki można było się napatrzeć. Kilka występów nadal wspominam, a szczególnie dwa, najbliższe mojemu serduszku, bo Szczęśliwe! Oceny sędziów nie były zaskoczeniem, nie słyszałam o żadnych kontrowersjach odnośnie przyznanych miejsc. A przecież po to głównie w zawodach się uczestniczy i głównie po to się zawody ogląda, aby podziwiać pole dance tam, gdzie powinien być – na scenie. Chętnie odwiedzę ponownie Ostrów Wielkopolski i Starą Przepompownię, a tym bardziej Sensual Championship. Zawody mają bardzo duży potencjał i warto obserwować, jak się rozwiną, bo jeśli to zrobią, będzie to coś na co warto czekać cały rok!

Byłeś na widowni? Napisz proszę, jakie były Twoje wrażenia?
Jeśli tekst Ci się podoba – napisz mi o tym. Jeśli nie, tym bardziej napisz!
Komentarze